czwartek, 11 maja 2017

Prototyp automatycznego poidełka dla kota



Znacie już naszego kota - Małą Mi, małego trójkolorowego Bandziora, który uwielbia pić wodę z kranu (jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie do jednego z moich pierwszych postów, który poświęcony jest tylko i wyłącznie jej osobie :).



Zacznijmy jednak od początku.

Jako, że miseczka z wodą zbyt uwłacza godności naszego kota, to Mi korzysta z niej tylko i wyłącznie w ostateczności, niejednokrotnie zalewając przy tym pół kuchni ("tam pływa mój kłaczek, muszę go wyłowić łapką"). I w taki oto sposób, wracając z pracy do domu, zastajemy kotkę oczekującą na powitalnego chrupka - smakołyka, po którym od razu jest bieg do umywalki (jakby od tygodnia nie widziała wody na oczy). Serce nam mięknie, gdy ona patrzy tymi swoimi wielkimi oczami. Kran odkręcony, woda leci, kot pije. Kolejny etap pojenia kota to zapominanie o zakręceniu kurka, a woda leci, i leci, i leci...
Aby uniknąć marnotrawienia wody wymyśliłem, że zrobię automatyczne poidełko dla kota. Wiadomo - można kupić takie gotowe, jednak tutaj zapaliła się czerwona lampka - kot, który lubi bawić się wodą + wysoki koszt poidełka = katastrofa.

W pierwszej wersji postanowiłem użyć zapomnianej mini fontanny mojej mamy - efektowny kamień w ozdobnej, ceramicznej miseczce, po którym spływa woda. Efektem była zalana kuchnia i szczęśliwy kot, który mógł driftwać na mokrych łapach po płytkach kuchennych.

Drogą dedukcji i mokrych faktów stwierdziłem, że kotu pewnie nie chodzi o sam ruch wody, ale o jej spadający strumień. Nie zastanawiając się zbyt długo, wydobyłem z dna szuflady mój zestaw do Arduino i pompkę wodną, która miała służyć jako automatyczna konewka dla naszego bożonarodzeniowego drzewka (jak to u mnie bywa, Święta się skończyły, a pompka nadal nie była podłączona, mimo że wszystko było już gotowe).

Po kilkunastu minutach z lutownicą i glutownikiem powstał pierwszy prototyp poidełka.


Oczami wyobraźni już widziałem szczęśliwego kota gaszącego pragnienie. Życie okazało się jednak znacznie bardziej brutalne - Mi, zamiast pić wodę, zabrała się za obgryzanie wystającej rurki. Zresztą sami zobaczcie:



Projektując poidełko przewidziałem, że gdy kot już się napoi, płynąca woda będzie świetnym pretekstem do zabawy. By tego uniknąć wymyśliłem, że zastosuję czujnik ruchu, bądź czujnik zbliżeniowy - dzięki temu woda będzie płynąć jedynie, gdy kot zbliży się do poidełka. Po upływie mniej więcej jednej minuty poidełko miało samo się wyłączać na czas ok. pięciu minut. Dostęp do zasobnika z wodą byłby ograniczony tak, by kot nie mógł się do niego dostać. Niestety, jak sami widzicie, piękny plan legł w gruzach, gdyż nawet najfajniejsza obudowa raczej nie powstrzymałaby Bandziocha przed zalaniem całej kuchni ;(

Na koniec jeszcze kilka zdjęć:




Mój zestaw do zabaw z Arduino



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz