poniedziałek, 5 listopada 2018

Testujemy Saal Fotoksiążkę

Ostatnio mieliśmy okazję przetestować jeden z produktów firmy Saal, a mianowicie fotoksiążkę.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie piszę tego postu, by wyróżnić czy promować jakikolwiek produkt - Saal Fotoksiążka ma swoje zalety i wady, które postaram się tu obiektywnie przekazać.


Do testów wybraliśmy fotoksiążkę w formacie poziomego A4 (28x19cm), której cena bazowa na chwilę obecną zaczyna się od 150zł za 26 stron. Do wyboru mamy całą masę dodatków, poczynając od dodatkowych stron, stylowych okładek, czy watowania okładki, a kończąc na opakowaniu prezentowym. Niestety dodatki są dosyć drogie - około 90zł za okładkę czy 100zł za pudełko wydaje mi się zbyt wygórowaną ceną, choć nie wiem jak ma się to na tle konkurencyjnych firm.

Nasza fotoksiążka składa się z 26 stron drukowanych na papierze high-end mat oraz błyszczącej okładki z watowaniem (wypukła miękka okładka) co łącznie dało kwotę 195zł wraz z przesyłką kurierską z Niemiec w kwocie 20zł.

Zacznijmy jednak od początku.
Przed przystąpieniem do robienia fotoksiążki warto zarezerwować sobie więcej czasu, niż jeden wieczór. Jeśli przymierzamy się do czegoś poważniejszego (np. album ślubny), polecam zrobić wcześniej małą książkę, choćby ze zdjęciami z wakacji - unikniemy w ten sposób wielu błędów, które wychodzą dopiero gdy mamy gotowy album w rękach. Często możemy trafić na fajne promocje, dzięki którym możemy wypróbować różne fotoksiążki, a zarazem dużo się nauczyć, nie wydając przy tym zbyt wielu pieniędzy.
Warto poświęcić również więcej czasu na wybór zdjęć - zwróćmy uwagę by były to jak najlepsze zdjęcia. Jeśli potrafimy, warto je poprawić czy wyretuszować - w końcu na druku wszelkie niedoskonałości będą jeszcze bardziej widoczne.

Sam proces projektowania naszego albumu zaczynamy od pobrania specjalnego programu ze strony producenta albumu - w naszym wypadku jest to Aplikacja Saal Design.
Saal Design przeprowadzi nas przez cały proces, od wyboru produktu aż po przesłanie projektu do drukarni. Mamy do wyboru różne tryby projektowania - automatyczne, które poukładają zdjęcia za nas, czy też takie, w których musimy wszystko zrobić sami. Warto wypróbować wszystkie tryby - choćby po to, by zobaczyć co zrobił automat i zainspirować się do wykonania własnego projektu. Program posiada również szereg gotowych szablonów na różne okazje, tak więc każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Dla osób mających już styczność z profesjonalnym projektowaniem, mam niestety smutną wiadomość - dostarczany program to nie Photoshop czy Illustrator i dużo mu do niego brakuje, choćby blokady przesuwania w danej płaszczyźnie po przytrzymaniu klawisza shift. Menu nie jest specjalnie intuicyjne, do tego przydałyby się bardziej szczegółowe opisy. O szybkości programu lepiej nie mówić, choć to akurat można mu wybaczyć - w końcu pracuje na znacznej ilości dość dużych zdjęć. Dodatkowo Saal Design miewa różne dziwne i nieoczekiwanie zagrania - po kliknięciu w zdjęcie, samoczynnie potrafi je przesunąć i mamy powtórkę z ustawiania zdjęcia w żądanej pozycji (co wcale nie należy do najprostszych). U mnie pojawiło się również dziwne zjawisko, gdzie do wyboru miałem tylko jedną opcję fotoksiążki.


Niestety nie pomagały żadne zabiegi, restarty komputera, reinstalacja itp. Po zgłoszeniu problemu przez Facebooka, otrzymałem informację, że problem jest znany i za kilka dni powinien zostać rozwiązany, w tym celu mam zainstalować program na nowo za jakiś czas. Skończyło się na instalacji programu na innym komputerze gdzie, o dziwo, działał prawidłowo. Co najciekawe, minęło już sporo czasu od druku naszej fotoksiążki, i gdy dziś uruchomiłem program, działał już prawidłowo, mimo braku jakichkolwiek działań z mojej strony.

Pomijając kwestie projektowe, które są do ogarnięcia bez specjalnej wiedzy w tej dziedzinie (zawsze możemy przygotować całe strony np w Photoshopie) - wystarczy trochę cierpliwości i dobrych chęci by zrobić coś naprawdę ładnego. Nie wiem dlaczego nie można wybrać opcji książki z matową okładką - całe wnętrze albumu jest matowe a okładka błyszczy się jak najcenniejsza część psiego ciała. Wracając jeszcze do wyboru papieru, najbardziej zaintrygował nas high-end mat - i tu małe wyjaśnienie. Jak wygląda papier fotograficzny błyszczący czy też matowy, chyba każdy wie, papier artystyczny wymaga dopłaty 50zł, więc pozostał nam jeden darmowy wybór, którego nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, a opis również nie wiele nam mówił - w końcu nie tak łatwo opisać różnice w rodzaju papieru. Zaryzykowaliśmy i nie żałujemy. Papier high-end mat jest gruby i przyjemny w dotyku, nie palcuje się i nie odbija światła. Ciekawostką jest sposób łączenia stron - nie mamy standardowego połączenia pomiędzy stronami, a kartki są zgięte w pół i sklejone "pleckami", dzięki czemu możemy spokojnie umieścić zdjęcie na łączeniu stron i nie widać brzydkiego białego paska przez środek - album był przeglądany kilkanaście razy i pasek się nie zrobił, jednak niewykluczone że prędzej czy później powstanie, w końcu każdy materiał ma swoją wytrzymałość. Papier ma niestety również dwie drobne wady. Pierwszą jest jego grubość i sposób łączenia arkuszy - kartki wydają się przez to podwójne i zauważyliśmy, że niektóre osoby próbowały je rozdzielać, myśląc że się skleiły. Ale czy jest to duża wada? Nie sądzę, jednak warto przypilnować ciocie i wujków by nie zniszczyli nam albumu. Drugą, mniejszą wadą jest ponownie grubość papieru, ale tym razem na pierwszej i ostatniej stronie, które są przyklejone bezpośrednio do okładki .Przez to większość osób próbuje ją odwrócić mimo iż jest przyklejona. Ten problem można łatwo rozwiązać, nie umieszczając na tych stronach zdjęć, a jedynie jakiś prosty wzór, jak to zwykle praktykuje się w książkach.

Podsumowując, Saal Fotoksiążka jest świetną opcją dla osób chcących uwiecznić swoje fotografie w inny sposób niż tradycyjny album. Jakość wydruku jest świetna i jedyne, do czego mogłem się przyczepić to fakt, że nie poświęciłem wystarczającej ilości czasu na poprawę własnych zdjęć i przygotowanie projektu.
Jak pisałem na samym początku, nie porównywałem cen z innymi firmami. Niestety nie miałem też okazji porównać jakości druku i wykonania.


Poniżej kilka zdjęć naszego albumu - w zdjęciach starałem się ukazać jakość i wykonanie samego albumu, zachowując przy tym pewien stopień prywatności - przez co proszę o wyrozumiałość.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz